Przesyłaj strumieniowo lub pomiń: „Kiedyś byłem sławny” w serwisie Netflix, dramat o nieprawdopodobnym połączeniu spłukanego muzyka i młodego parweniusza

Jaki Film Można Zobaczyć?
 

Film Netflixa Kiedyś byłem sławny obsadza skromnie dynamiczny duet, który zagra nieprawdopodobny duet muzyczny: debiutujący aktor Leo Long, prawdziwy muzyk, który identyfikuje się jako neuroróżnorodny, oraz Ed Skrein, którego rozpoznasz z Gra o tron , Deadpool oraz W połowie drogi . Film z pewnością rozgrzewa serce, skromny mały dramat, który nigdy, przenigdy nie wydaje się rozważać odejścia od formuły – i szczerze mówiąc, może to być w porządku.



BYŁEM SŁAWNY : STRUMIENIOWAĆ CZY POMIJAĆ?

Istota: „To jest twój czas”. Vinnie D (Ed Skrein) słyszy te słowa, gdy ma zamiar wejść na scenę przed areną pełną fanów. Są absolutnie prawdziwe. Jest jednym z dwóch „liderów” nastoletniego boysbandu Stereo Dream, ale to scena z 2002 roku. Dwadzieścia lat później to już nie jego czas. Teraz jest po prostu Vincem. Linie na jego twarzy. Załóż jego kurtkę. Wstrętne, małe mieszkanie Peckham. Zepsuty stojak na klawiaturę – wystarczy stara deska do prasowania. Wózkiem ze swoim sprzętem jeździ po barach, śpiesząc się na koncert. Przykłada telefon do uszu barmanów i odtwarza im fragment dema. Są w stosunku do niego o wiele bardziej cierpliwi, niż powinni. Może go rozpoznają? Włącza telewizor, a Austin (Eoin Macken), jego były kolega z zespołu Stereo Dream, rozmawia w talk show o swojej giganto-trasie. Austin ma wszystko, a Vince nie ma przysadki – tylko smutne wspomnienia o swoim bracie. Grali podwórkowe koncerty dla swoich przyjaciół, a potem jego brat zachorował i zmarł.



Parkuje na ławce pośród miejskiego zgiełku, podłącza klawiaturę do baterii i zaczyna grać. Ma dobry riff – to już coś. Ludzie patrzą na niego z boku. Jedna kobieta daje mu w kość: Vinnie D, grający na ulicy, jaki żałosny. Na pobliskiej ławce siedzi dzieciak i stuka pałeczkami o metal. Vince prosi go, żeby przestał, ale dzieciak i tak idzie dalej, a oni jakby się zamykają. Matka dzieciaka bierze go i zabiera, a Vince pakuje się i wraca do domu, a następnego dnia znowu zaczyna koncertować i zatrzymuje się przy do kościoła na przekąskę z bezpłatnego bufetu i słyszy bębnienie i wędruje do pokoju z kręgiem ludzi grających na congach i tam jest dzieciak. Stevie (Leo Long). Jest autystyczny, a to jest sesja muzykoterapeutyczna, a instruktor (Kurt Egyiawan) zaprasza Vince'a do przyłączenia się. Więc dołącza.

Stevie tak naprawdę nie jest dzieckiem. Ma 18 lat. Jego matka, Amber (Eleanor Matsuura), jest nadopiekuńcza – co zrozumiałe. Ma epizody. Ale jest cholernie dobrym perkusistą i marzy o pójściu do konserwatorium. Vince chce jamować, a Amber stoi na drodze i kłócą się, a Stevie ma epizod, ale Vince tupie na kolana, tak jak na zajęciach terapeutycznych, i wyciąga go z tego. Vince dowiaduje się, że ich zaimprowizowany występ na ławce w parku został sfilmowany i umieszczony w Internecie, tak jak wszystko, co się kiedykolwiek dzieje, ale nie wszystko ma tyle wyświetleń. Vince wykorzystuje tę skromną sławę, by załatwić im występ. I tak dochodzi do nieprawdopodobnej przyjaźni, gdy Amber krąży nerwowo. Czy to wszystko będzie zawierało małe triumfy i udręki i zakończy się dokładnie tak, jak tego oczekujemy? Prawdopodobnie.

Zdjęcie: Netflix

Jakie filmy ci to przypomni?: Kiedyś byłem sławny jest trochę jak Solista (Jamie Foxx jako bezdomny geniusz muzyczny, Robert Downey Jr. jako zaprzyjaźniony z nim dziennikarz) Świątynia Grandina (Clare Danes jako znana autystyczna naukowiec) skrzyżowała się z boysbandem z Zmieniając kolor na czerwony . Poniekąd.



Spektakl wart obejrzenia: Long okazuje się całkiem niezłym aktorem w swojej pierwszej aktorskiej roli – autentyczny, dobrze modulowany emocjonalnie i wykazujący dobre wyczucie dramatycznego i komediowego timingu.

Pamiętny dialog: Vince dowiaduje się, że Stevie lubi Jacka DeJohnette'a i Bacha:



Vince: Możesz być następnym Bachem.

Stevie: Dlaczego miałbym chcieć być Bachem? jestem ja.

Płeć i skóra: Nic.

Nasze podejście: Stevie ma marzenia – o byciu profesjonalnym muzykiem. Ale jego matka wolałaby, żeby nie podejmował żadnego ryzyka. Vince ma marzenia – o zainscenizowaniu powrotu. Ale może po prostu musi to odpuścić. Może po prostu wspólne granie muzyki jest dokładnie tym, czego potrzebują, aby wyrwać się z rutyny. Tam jest zimny, twardy świat; Vince widział tego trochę za dużo, a Stevie za mało. Vince i Stevie wychodzą poza swoją strefę komfortu i zostają za to nagrodzeni. Okazje pojawiają się same, ale czy są one właściwe?

Odpowiedzią, oczywiście, jak zawsze i zawsze będzie, jest podążanie za głosem serca. Głębokie westchnienie? Może. Reżyser Eddie Sternberg nigdy nie widział frazesu, który mu się nie podobał, ale Kiedyś byłem sławny – który zaadaptował ze swojego filmu krótkometrażowego o tym samym tytule z 2015 roku – jest nasycony wystarczająco życzliwym charakterem, aby utrzymać go na powierzchni. Reżyser inscenizuje sceny z niemal bezwzględną przewidywalnością, oddaje się kilku zużytym typom postaci i kilka razy naciąga wiarygodność. Ale efekt końcowy jest mimo wszystko do zaakceptowania, z pewnego rodzaju powściągliwym urokiem w przedstawieniach, które dają Steviemu i Vince'owi żywe ciepło, które sprawia, że ​​interesujemy się ich historią i angażujemy emocjonalnie w ich dobre samopoczucie. To delikatny pokarm dla duszy; możesz zrobić o wiele, wiele gorzej.

Nasze wezwanie: STRUMIENIUJ TO. Trzeba mieć naprawdę twarde serce, żeby się nie poruszyć Kiedyś byłem sławny , nawet trochę.

John Serba jest niezależnym pisarzem i krytykiem filmowym mieszkającym w Grand Rapids w stanie Michigan. Przeczytaj więcej o jego pracy na johnserbaatlarge.com .